środa, 9 maja 2012

Jak można mieć wroga i przyjaciela w tej samej osobie czyli bliźniacy na rynku Forex – część 2.



W poprzedniej części przedstawiłem przykład pokazujący historię zysków i strat dwu inwestorów stosujących na tym samym rynku (kursu dolara względem złotówki) dwie odmienne strategie: podążania za trendem i antytrendową. Obie przyniosły porównywalne docelowe zyski jednak miały odmienne charaktery ryzyka, różne wady i zalety.

Obecnie przedstawię propozycję tworzenia strategii syntetycznej, łączącej zalety obu podejść i zarazem redukującej ich wady. Posłuży temu przykład braci inwestujących na Forexie. Wcześniej jednak omówię skrótowo przebieg linii kapitału dla obu strategii, wskazując na wartości liczbowe, które można zobaczyć na wykresie.


 
Inwestor podążający, po początkowym dużym zysku wynikającym z silnego spadku kursu, wszedł w etap systematycznych strat wynikających z niewielkiego impetu kursu. Saldo inwestora spadło aż o 350 złotych od wcześniejszej maksymalnej wartości. Z kolei antytrendowiec w tym okresie cieszył się serią zysków przewyższających straty i jego saldo powoli rosło, nie schodząc nigdy poniżej 100 względem wartości początkowej.

Kiedy silny trend powrócił, inwestor podążający miał niemal nieprzerwany ciąg zysków i zaczął odrabiać wcześniejsze straty. Natomiast antytrendowy – przeciwnie. Szczególnie przykry musiał być dlań końcowy etap, kiedy w krótkim czasie stracił ponad 300 złotych, wcześniej równie szybko zarobione.

Jakkolwiek obie strategie okazały się zyskowne w długim terminie, to jednak każda z nich odnotowywała okresy, kiedy saldo rachunku spadało poniżej poziomu wypracowanego wcześniej. Takie zjawisko nazywa się obsunięciem kapitału (ang. drawdown) i będzie jednym z istotnym wskaźników, z którymi zapoznawać się będziemy w wielu przyszłych odcinkach. W każdym razie ogólnie można powiedzieć, że jest ono uważane za negatywne, a jego wielkość stanowi jedną z miar ryzyka stosowanej strategii.

Wyobraźmy sobie natomiast hipotetyczną, trochę może abstrakcyjną, sytuację dwóch braci bliźniaków, z których każdy jest zwolennikiem strategii przeciwnej niż drugi – podążającej i antytrendowej. Postanowili oni działać każdy zgodnie ze swoim przekonaniem, natomiast na koniec każdego tygodnia solidarnie dzielić się zyskami (lub stratami) po połowie. W przypadku strategii przedstawionych w bieżącym przykładzie ich końcowe salda były zbliżone, więc można powiedzieć, że żaden z braci nie został pokrzywdzony, choć hipotetycznie mogło być inaczej. Jednak nie na tym polega istota tego przykładu.

Rzecz w tym, że w trakcie trwania okresu inwestycji każdy z nich, nawet ponosząc dotkliwe straty, mógł, kiedy obserwował saldo swojego brata, pocieszać się tym, że bratu idzie lepiej, więc razem jakoś pewnie wyjdą na swoje. Zilustrowane to jest na poniższym wykresie, gdzie linia zielona prezentuje skumulowane zyski średniej arytmetycznej z obu strategii, co odpowiada temu na co umówili się bracia, jak również odwzorowuje ich pośrednie salda kapitału.


 
Na pierwszy rzut oka widać, że linia kapitału dużo bardziej regularnie wznosi się do góry, a jego obsunięcia nie przekraczają 200 złotych. Zatem można powiedzieć, że podzielenie się wynikami po połowie, czyli ich uśrednienie, przyniosło braciom znaczną redukcję ryzyka, przy zbliżonych do siebie poziomach zysku.

A teraz wyobraźmy sobie, bo chyba można było się tego domyślać od początku przykładu, że inwestor działający na rynku Forex nie musi mieć brata bliźniaka, aby zastosować opisane wyżej podejście. Wystarczy, że opracuje dwie strategie, o odmiennych koncepcjach, byleby każda była oparta na racjonalnych przesłankach. Następnie podzieli swój kapitał przeznaczony na inwestycję na dwie równe części i każdą z nich będzie operować według jednej z nich, zajmując odpowiednie pozycje. Owi abstrakcyjni bracia istnieją tutaj jedynie w umyśle jednego człowieka. Stanowi to przykład realizacji koncepcji wirtualnych inwestorów.

Koncepcja tutaj opisana nie jest absolutną nowością w podejściu do rynków terminowych lub właśnie Forex, jednak nie jest zbyt popularna i powszechnie stosowana. Ja mam dla niej swoje własne określenie jako dywersyfikacja strategii. Jak wspominałem we wprowadzeniu do tego cyklu tekstów, nieco odbiega ono on potocznego rozumienia pojęcia dywersyfikacji, które zwykle jest rozumiane jako różnicowanie swoich inwestycji pomiędzy różne rynki: np. lokat, obligacji, akcji, surowców, metali szlachetnych, czy nawet antyków lub win.

Natomiast w tym przypadku dywersyfikacji nie przeszkadza to, że wirtualni inwestorzy operują na tym samym rynku walut, akcji czy surowców. Wręcz przeciwnie – dzięki temu działają w tym samym środowisku i można dobrze określić warunki wykonywanych przez nich operacji. Natomiast kluczowe jest odpowiednie zróżnicowanie ich strategii, przy zachowaniu jakości mierzonej oczekiwanym poziomem zysków.

Propozycje metod konstrukcji takich zespołów strategii będą przedmiotem rozważań w wielu dalszych odcinkach. Rozpoczniemy od idei, które leżą u ich podstaw. W tym celu będziemy musieli sobie przypomnieć, znane z podręczników szkolnych, twierdzenie Pitagorasa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz