W
poprzedniej części przedstawiłem przykład
pokazujący historię zysków i strat dwu inwestorów stosujących na
tym samym rynku (kursu dolara względem złotówki) dwie odmienne
strategie: podążania
za trendem i antytrendową.
Obie przyniosły porównywalne docelowe
zyski
jednak miały odmienne charaktery ryzyka,
różne wady i zalety.
Obecnie
przedstawię propozycję tworzenia strategii syntetycznej, łączącej
zalety obu podejść i zarazem redukującej ich wady. Posłuży temu
przykład braci inwestujących na Forexie. Wcześniej jednak omówię
skrótowo przebieg linii
kapitału
dla obu strategii, wskazując na wartości liczbowe, które można
zobaczyć na wykresie.
Inwestor
podążający,
po początkowym dużym zysku wynikającym z silnego spadku kursu,
wszedł w etap systematycznych strat wynikających z niewielkiego
impetu kursu. Saldo inwestora spadło aż o 350 złotych od
wcześniejszej maksymalnej wartości. Z kolei antytrendowiec
w tym okresie cieszył się serią zysków przewyższających straty
i jego saldo powoli rosło, nie schodząc nigdy poniżej 100 względem
wartości początkowej.
Kiedy
silny trend powrócił, inwestor podążający miał niemal
nieprzerwany ciąg zysków i zaczął odrabiać wcześniejsze straty.
Natomiast antytrendowy – przeciwnie. Szczególnie przykry musiał
być dlań końcowy etap, kiedy w krótkim czasie stracił ponad 300
złotych, wcześniej równie szybko zarobione.
Jakkolwiek
obie strategie okazały się zyskowne w długim
terminie,
to jednak każda z nich odnotowywała okresy, kiedy saldo rachunku
spadało poniżej poziomu wypracowanego wcześniej. Takie zjawisko
nazywa się obsunięciem
kapitału
(ang. drawdown) i będzie jednym z istotnym wskaźników, z którymi
zapoznawać się będziemy w wielu przyszłych odcinkach. W każdym
razie ogólnie można powiedzieć, że jest ono uważane za
negatywne, a jego wielkość stanowi jedną z miar
ryzyka
stosowanej strategii.
Wyobraźmy
sobie natomiast hipotetyczną, trochę może abstrakcyjną, sytuację
dwóch
braci
bliźniaków,
z których każdy jest zwolennikiem strategii przeciwnej niż drugi –
podążającej i antytrendowej. Postanowili oni działać każdy
zgodnie ze swoim przekonaniem, natomiast na koniec każdego tygodnia
solidarnie dzielić się zyskami (lub stratami) po połowie. W
przypadku strategii przedstawionych w bieżącym przykładzie ich
końcowe salda były zbliżone, więc można powiedzieć, że żaden
z braci nie został pokrzywdzony, choć hipotetycznie mogło być
inaczej. Jednak nie na tym polega istota tego przykładu.
Rzecz
w tym, że w trakcie trwania okresu inwestycji każdy z nich,
nawet ponosząc dotkliwe straty, mógł, kiedy obserwował saldo
swojego brata, pocieszać się tym, że bratu idzie lepiej, więc
razem jakoś pewnie wyjdą na swoje. Zilustrowane to jest na
poniższym wykresie, gdzie linia zielona prezentuje skumulowane zyski
średniej
arytmetycznej
z obu strategii, co odpowiada temu na co umówili się bracia, jak
również odwzorowuje ich pośrednie
salda kapitału.
Na
pierwszy rzut oka widać, że linia kapitału dużo bardziej
regularnie
wznosi się do góry, a jego obsunięcia nie przekraczają 200
złotych. Zatem można powiedzieć, że podzielenie się wynikami po
połowie, czyli ich uśrednienie, przyniosło braciom znaczną
redukcję ryzyka, przy zbliżonych do siebie poziomach zysku.
A
teraz wyobraźmy sobie, bo chyba można było się tego domyślać od
początku przykładu, że inwestor działający na rynku Forex nie
musi mieć brata bliźniaka, aby zastosować opisane wyżej
podejście. Wystarczy, że opracuje dwie strategie, o odmiennych
koncepcjach, byleby każda była oparta na racjonalnych przesłankach.
Następnie podzieli
swój kapitał
przeznaczony na inwestycję na dwie równe części i każdą z nich
będzie operować według jednej z nich, zajmując odpowiednie
pozycje. Owi abstrakcyjni bracia istnieją tutaj jedynie w umyśle
jednego człowieka. Stanowi to przykład realizacji koncepcji
wirtualnych
inwestorów.
Koncepcja
tutaj opisana nie jest absolutną nowością w podejściu do rynków
terminowych lub właśnie Forex, jednak nie jest zbyt popularna i
powszechnie stosowana. Ja mam dla niej swoje własne określenie jako
dywersyfikacja
strategii.
Jak wspominałem we wprowadzeniu do tego cyklu tekstów, nieco
odbiega ono on potocznego rozumienia pojęcia dywersyfikacji, które
zwykle jest rozumiane jako różnicowanie swoich inwestycji pomiędzy
różne rynki: np. lokat, obligacji, akcji, surowców, metali
szlachetnych, czy nawet antyków lub win.
Natomiast
w tym przypadku dywersyfikacji nie przeszkadza to, że wirtualni
inwestorzy operują na tym
samym rynku
walut, akcji czy surowców. Wręcz przeciwnie – dzięki temu
działają w tym samym środowisku i można dobrze określić warunki
wykonywanych przez nich operacji. Natomiast kluczowe jest odpowiednie
zróżnicowanie ich strategii, przy zachowaniu jakości mierzonej
oczekiwanym poziomem zysków.
Propozycje
metod konstrukcji takich zespołów strategii będą przedmiotem
rozważań w wielu dalszych odcinkach. Rozpoczniemy od idei, które
leżą u ich podstaw. W tym celu będziemy musieli sobie przypomnieć,
znane z podręczników szkolnych, twierdzenie
Pitagorasa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz