W
ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o rządowych planach
wprowadzenia górnego limitu na wysokość dźwigni finansowej, którą
mogą oferować swoim klientom brokerzy forexowi zarejestrowani w
Polsce i oferujący usługi na naszym rynku. Czy i jakie będzie to
mieć konsekwencje dla przeciętnego gracza na rynku walutowym i,
ogólniej instrumentów pochodnych? Czy zmiany będące skutkiem
ingerencji rządu i nadopiekuńczości KNF, jak to zazwyczaj bywa,
odbiją się niekorzystnie na możliwościach zarabiania pieniędzy
dzięki wykorzystywaniu trendów w kursach walut, akcji i surowców?
Aby
spróbować znaleźć odpowiedź na te pytania, warto najpierw
przybliżyć nieco istotę mechanizmu wspomnianego w tytule, a w
żargonie inwestorskim określanego również często mianem lewara.
W przypadku kontraktów zawieranych na rynku Forex polega on na daniu
inwestorowi możliwości wpłaty jedynie ułamka kwoty, na którą
opiewa całość zawartego przez niego kontraktu. Procentowy
wskaźnik, definiujący wielkość wymaganej części kwoty, określa
siłę stosowanej dźwigni – im niższa jest jego wartość, z tym
większą intensywnością dźwignia oddziałuje na finansowy efekt
zawartej transakcji.
źródło:
http://dzwignia-finansowa.pl/
A
siła ta może być niemała, co niech zilustruje poniższy prosty
przykład. Przypuśćmy, że gracz zdecydował się na dokonanie
transakcji otwarcia pozycji na kontrakcie USDPLN w ostatni piątek,
20 lutego 2015, tuż przed zakończeniem tygodnia na rynku Forex,
czyli około godziny 22. Kurs dolara względem złotówki wynosił
wtedy u pewnego brokera 3.6619 PLN. Załóżmy dalej, że otwarta
została pozycja krótka o wielkości 0.1 lota, co odpowiada
wirtualnej sprzedaży 10 000 dolarów po wymieniowym wyżej kursie.
Jeśli
stosowana jest przy tym dźwignia o wielkości 1:100 – a jest to
dość typowa wartość, niektórzy brokerzy oferują nawet dźwignie
1:500 – to przy całkowitej wartości kontraktu wynoszącej 36 619
PLN wymagana kwota wynosi jedynie 366,19 PLN. I taka właśnie ilość
pieniędzy została zabezpieczona na gotówkowym koncie gracza, jako
depozyt gwarantujący jego wypłacalność na poczet rozliczenia
transakcji. Zobaczmy teraz, jak wygląda saldo tego konta tuż po
wznowieniu notowań na Foreksie w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Kurs USDPLN wynosi 3.6565, czyli pozycja krótka przyniosła zysk w
wysokości
(3.6619-3.6565)*10
000 = 54 PLN
Przy
zainwestowanej fizycznie kwocie 366,19 PLN oznacza to zysk procentowy
w wysokości ponad 14.7%. I to w ciągu jednego weekendu!
Oczywiście,
jak mówi popularne przysłowie, nie ma róży bez kolców.
Stosowanie tak wysokiej dźwigni oznacza przecież, że w przypadku,
gdy kurs porusza się w stronę przeciwną do oczekiwań gracza, jego
straty – ponieważ są naliczane od pełnej kwoty kontraktu –
mogą w krótkim czasie osiągnąć astronomiczne wielkości,
powodując szybki ubytek kapitału, a w konsekwencji ruinę gracza.
I
taka zapewne jest motywacja – przynajmniej według oficjalnych
informacji przekazywanych przez KNF i rząd – wprowadzanych
odgórnie limitów na dostępne wielkości dźwigni na rynku Forex,
która może wynosić najwyżej 1:50. Warto przy tym nadmienić, że
ograniczenia w tym zakresie będą dotykać wyłącznie brokerów
zarejestrowanych w Polsce, działających w oparciu o nasze rodzime
regulacje prawne. Instytucje brokerskie będące podmiotami spoza
naszego państwa nadal będą mogły stosować dowolną wysokość
dźwigni, ograniczoną jedynie ich autonomiczną polityką
marketingową oraz zapotrzebowaniem klientów.
Szerzej
o tym problemie można poczytać np. w tekście zamieszczonym tutaj. Natomiast moje własne stanowisko w tej sprawie, zresztą
zbliżone do prezentowanego w powyższym tekście, opiera się na
spostrzeżeniu, że rozsądny gracz, projektujący w przemyślany
sposób swoją strategię spekulacyjną, wielkość stosowanej przez
siebie dźwigni dobiera na podstawie precyzyjnej analizy ilościowej,
chłodnej kalkulacji ryzyka, nieodłącznie związanego z operowaniem
kontraktami na rynku Forex. Natomiast bezmyślne stosowanie zawsze
maksymalnego poziomu dźwigni, kierując się jedynie jej
dostępnością w serwisie brokerskim, jest równią pochyłą,
prowadzącą w krótszym lub dłuższym czasie do bankructwa.
Wydaje
się więc, że głosy zaniepokojenia, słyszane w środowiskach
inwestorskich, zapowiadające nadejście trudnych czasów dla graczy
na rynku Forex, są chyba trochę przedwczesne. Ostatecznie
doświadczony rekin poradzi sobie z przetrwaniem na wodach każdego
akwenu. Zaś drobnej płotce jest zapewne obojętne, w jakim języku
będzie wydrukowane menu w restauracji, gdzie zostanie podana na
talerzu.
Ciekawe to co piszesz. Ja sama dopiero zaczynam w tej branży ale chcę zainwestować w robota Forex. Czytałam o nim ostatnio na http://investor-online.com/simple-trading-expert/ i jestem zdecydowana. Zastanawiam się jedynie jakiego robota Forex użyć do moich inwestycji na początek. ;)
OdpowiedzUsuńW tej instaforex review znajduje się wiele przydatnych strategii i wskazówek - polecam sprawdzić to, nawet jeśli handlujesz na innej platformie! W każdym razie handluję na Instaforex i jestem bardzo zadowolony z ich usług.
OdpowiedzUsuń