Podejmując
decyzje inwestycyjne zwykle poszukujemy najkorzystniejszych z naszego
punktu widzenia rozwiązań. W szczególności dotyczy to spekulacji
na rynkach instrumentów pochodnych, które realizowane są według
pewnego zbioru reguł. Reguły te,
tworzące system transakcyjny, konstruowane są tak, aby
zmaksymalizować wynik końcowy w postaci zysku, a jednocześnie –
tak jak to tylko jest możliwe – zredukować ryzyko. W jaki sposób
jednak obiektywnie zbadać jakość naszego wyboru, nie ulegając
przy tym złudnym przesłankom, fałszującym nasze oceny?
Najprostsza
odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Mając
zaimplementowany system mechaniczny opisywany zbiorem parametrów,
należy ocenić empirycznie wyniki jego działania na
reprezentatywnym zbiorze notowań historycznych. Następnie wybrać
ten zestaw parametrów, dla którego wskaźnik
jakości
(np. w postaci ilorazu łącznego końcowego zysku przez maksymalne
obsunięcie kapitału) osiągnął
wartość maksymalną.
I ten zestaw parametrów sterujących działaniem systemu zastosować
do gry w warunkach realnych.
Z
kolei jednak pojawia się naturalna obawa, związana z zagadnieniem
zdolności uogólniania stosowanych reguł optymalnego doboru
parametrów. Strategia, która przyniosła najlepsze wyniki dla
danych historycznych, w przyszłości nie musi być stale najlepsza.
Może się wręcz okazać, że zacznie przynosić straty
i to dotkliwsze niż można by się spodziewać na podstawie
dotychczasowych statystyk jej skuteczności.
Jednym
ze sposobów na radzenie
sobie z niepewnością co do rozkładu przyszłych wyników jest
wybór nie pojedynczej, najlepszej strategii, ale pewnego szerszego
podzbioru w przestrzeni dostępnych reguł działania. Oczywistym
pomysłem jest posortowanie wartości kryterium liczbowego w
kolejności malejącej i selekcja kilku (a może kilkunastu)
początkowych pozycji z tej listy. Następnie, przy zastosowaniu
koncepcji
wirtualnych inwestorów,
prowadzenie realnej gry z takim właśnie zestawem strategii.
Pomysł,
jakkolwiek prosty i elementarny, wydaje się dobrym rozwiązaniem,
przynajmniej na początek. Ma jednak pewną istotną wadę –
stosowanie wielu równoległych strategii zwiększa wymagania co do
kapitału użytego jako
depozyt zabezpieczający otwierane na rynku pozycje. A gdyby tak,
zamiast stosować wszystkie te alternatywne strategie od samego
początku, zacząć od jednej z nich? W przypadku, gdy okaże się
ona zyskowna, wraz z rosnącym kapitałem gracza, może on
sukcesywnie
rozpinać kolejne nitki trajektorii systemowych.
Wybór
strategii początkowej oraz określenie kryteriów decydujących o
uruchamianiu następnych instancji można realizować zapewne na
wiele sposobów. Ja do ich konstrukcji chciałbym zaproponować
opisywane ostatnio podejście wykorzystujące reguły
częściowo oparte na decyzjach losowych. Skąd bierze się element
losowy? Stąd, że wybieramy nie pojedynczą, najlepszą strategię,
ale jedną z przodowników
skuteczności.
Ponieważ nie wiemy a’priori, która z nich okaże się najlepszą
w przyszłości, świadomie powierzamy los naszego kapitału
częściowo w ręce Przypadku.
Ja napiszę od siebie, że strategią jaki każdy powinien sobie obrać jest: nieinwestowanie więcej, niż możemy stracić oraz zachowanie zimnej krwi w sytuacjach kryzysowych.
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo dobry blog. Pozdrawiam blogowicza :)
Ja podziwiam wszystkie osoby, które grają na giełdzie i które są w stanie zaakceptować całe to ryzyko, które giełda za sobą niesie. Podziwiam, że ktoś jest w stanie na coś takiego się decydować. Ja aktualnie sprawdzam sobie tutaj https://viennalife.pl/strefa-klienta/baza-wiedzy/inwestycje-alternatywne inwestycje alternatywne. Myślicie, że warto?
OdpowiedzUsuń